Bony Wilfried

Wskoczyć z czeskiej ligi do Premier League i zasłużyć w niej na miano najgroźniejszego strzelca bramek? Tak, to jest możliwe. Szczególnie mając tak niesamowity talent, jaki ma Bony Wilfried. Urodził się 10 grudnia 1988 w Bingerville na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w tym samym mieście rozpoczęła się również jego przygoda z piłką nożną. Już w 2006 roku zagrał w najwyższej klasie rozgrywek i był najlepszym strzelcem swojego zespołu. Zauważył to słynny Liverpool FC, jednak trener Benitez ostatecznie nie zgodził się na transfer. Sytuację wykorzystała Sparta Praga i zaoferowała Boniemu miejsce w ich drużynie B.

Rok później grał już regularnie w pierwszym składzie Sparty, która wokół jego talentu postanowiła zbudować swój ofensywny styl gry. Wilfried zaczął odnosić jeszcze większe sukcesy, kiedy w ataku uzupełnił go Léonard Kweuke. Źródło zdjęcia: www.espnfc.com

Na jesieni 2010 roku wzbudził duże zainteresowanie zagranicznych klubów dzięki jego fenomenalnym występą w Lidze Europejskiej. Ostatecznie przeniósł się do holenderskiej drużyny Vitesse Arnhem, gdzie zaczął odnosić jeszcze większe sukcesy. Spodobał mu się ofensywny styl drużyny, do którego doskonale się wpisał. Świadczy o tym również fakt, że w sezonie 2012/13 zosatł najlepszym strzelcem ligi holenderskiej i piłkarzem ligi. Vitesse nie był dla niego ostatnim klubem. Dwanaście milionów funtów zapłacił za napastnika angielski Swansea, a Bony przeprowadził się na Wyspy.

Tu spędził bardzo udanego półtorej sezonu, w 54 meczach zdobył 24 bramek, i ponownie wzbudził zainteresowanie czołowych klubó. Boniego ostatecznie zyskał Manchester City. Dla samego piłkarza jednak nie była to zbyt korzystna transakcja, bo zbyt często nie pojawia się w pierwszym składzie City.

Oczywiście, jego talent wykorzystuje również reprezentacja Wybrzeża Kości Słoniowej, gdzie stał się napastnikiem numerem jeden zaraz po Drogbie. Od 2010 roku zagrał w 38 meczach, w których strzelił 13 bramek. Również dzięki jego bramkom reprezentacja zdobyła złoty i srebrny w Pucharze Narodów Afryki.

MenuX